William Szekspir, Hamlet
przełożył Józef Paszkowski
Prószyński i S-ka
Warszawa 2001
/
przełożył Władysław Tarnawski
Zakład Narodowy imienia Ossolińskich
Wrocław 1953
W zasadzie czytałem dwie różne ksiązki. Zacząłem od wydania z Ossolińskich z 1953 roku w przekładzie
Władysława Tarnawskiego. Potem spędzałem czas w innym miejscu, ale nie zabrałem
ze sobą mojej książki. Na szczęście był pod ręką Hamlet Prószyńskiego i Spółki
z 2001 w przekładzie Józefa Paszkowskiego.
A kiedy w pewnym momencie chciałem znowu wrócić do Tarnawskiego, to
zrozumiałem, czemu przekład Paszkowskiego jest uznawany za najlepszy. Zwyczajnie
nie mogłem się przestawić i zdecydowałem o kontynuowaniu Paszkowskiego. To
właśnie z tego tłumaczenia pochodzi większość zwrotów, które weszły na stałe do
języka polskiego.
Hamlet zadziwił mnie, w
przekładzie Paszkowskiego, autentycznością przeżyć bohatera. W jego
odpowiedziach czy monologach pobrzmiewały myśli i uczucia, które równie dobrze
mogłyby być udziałem współczesnego człowieka. Często się bowiem zdarza, że
dzieła z dawniejszych epok wydają się nieautentyczne, sztuczne czy być może odzwierciedlające
duchowość tamtego konkretnego czasu, ale nie przystające do rozumienia świata
przez późniejszego czytelnika. Jednak Hamlet jawi się tu jako człowiek z duchowością, którą w
zupełności można zrozumieć. Złość, kpina, szyderstwo – wszystko brzmi w ustach
Hamleta w przekładzie Paszkowskiego świeżo i zrozumiale. Nie ma żadnych
trudności, by wczuć się w jego emocje i je zrozumieć. Do tego, gdy Hamlet udaje
szaleństwo jego odpowiedzi są momentami naprawdę zabawne. Nie raz zdarzyło mi
się uśmiechnąć, chociażby przy rozmowie Hamleta z Poloniuszem o kształcie
chmury w trzeciej scenie trzeciego aktu, która kończy się słowami: „No, to
dobrze; zaraz pójdę do matki. Z tymi głupcami trzeba by
zgłupieć na prawdę. Zaraz idę” (s. 125).
Zaciekawił mnie, to z
kolei z wydania z 1953 roku, wspaniały wstęp Grzegorza Sinko. Brakuje mi w
dzisiejszych wydaniach tego rodzaju przedmów i zarysowania tła utworu. Nie
chodzi tu o samą wiedzę, ale o piękny, literacki język. Grzegorz Sinko pisze
swoje słowa grzecznie, elegancko i widać, że drzemie w jego tekście znawstwo
tematyki. Oczywiście są ideologiczne wstawki, których zapewne w 1953 nie dało
się uniknąć. Przykładowo we fragmencie „V. Przyjęcie i wyjaśnianie »Hamleta«”
Sinko dodaje „Rewolucja francuska nie ziściła pokładanych w niej nadziei;
załamała się ona ustępując miejsca dyktaturze wojskowej Napoleona wspierającej
rozwój nowoczesnego kapitalizmu, a co za tym idzie zwiększenie wyzysku i
niesprawiedliwości” (s. 29). Rok wydania jednak wiele tłumaczy, a dzięki temu wstępowi,
którego brakuje w wydaniu Prószyńskiego, dowiadujemy się o źródłach, z których
czerpał Szekspir, o informacjach w kronice Saxo Grammaticusa z XII wieku, o
XVI-wiecznych „Historiach tragicznych” Belleforesta, o „Tragedii hiszpańskiej”
Kyda z 1594, która wprowadziła gatunek tragedii zemsty na sceny angielskie i
wreszcie o niezachowanym do naszych czasów dziele, który na wzór Tragedii hiszpańskiej”
przedstawił historię o Hamlecie. Aby nie dać pola konkurującemu z trupą Szekspira
grupie aktorów, Szekspir przerobił twórczo znaną mu i popularną historię o
duńskim księciu, tworząc w ten sposób jeden z najbardziej znanych światowych
dramatów. Takie tło powstania utworu jest bardzo ważne, pozwala bowiem wpisać
dzieło w ciąg rozwoju literatury, a także „sprowadzić na ziemię” dzieło, o
którym każdy wie, ale nie każdy czytał.
![]() |
Equestria Girls Sekretnik Wyd, Egmont, Warszawa 2014 |
Z ciekawostek, które tym
razem idą wbrew powszechnym wyobrażeniom jest to, że Hamlet nie pojawia się z
czaszką podczas wygłaszania swojego monologu „być albo nie być”. Hamlet chwyta
czaszkę dopiero na początku piątego aktu (swoją drogą podział na sceny i akty
pochodzi nie od Szekspira, a został nadany sto lat później) w scenie z
grabarzami.
Znalazłem też jednak,
przypadkowo, dziwne odejście od oryginału w wersji Paszkowskiego. W scenie
pierwszej aktu pierwszego, gdy na scenę wchodzą Horacy i Marcellus, Francisko
zadaje pytanie „Stój! kto idzie?” i teraz u Paszkowskiego pierwszy odpowiada Marcellus
(„Lennicy Dani”), a potem Horacy („Przyjaciele kraju”) (s. 8). Taka kolejność
jest też zachowana w wersjach Paszkowskiego dostępnych w Internecie (na
przykład tu). Natomiast w
oryginale (na przykład tu) kolejność odpowiedzi jest odwrotna. Wpierw Horatio („Friends to this Ground”), potem Marcellus („And
liegemen to the Dane”). Do tego w
wersji Prószyńskiego te dwie odpowiedzi z nieznanych przyczyn opatrzone są
cudzysłowem.
Mimo tych drobnych
nieścisłości zdecydowanie Hamlet potwierdza moją tezę, oczywistą, a jednak
często nieuświadamianą, że to nie dlatego czytamy pewne dzieła, że one weszły
do klasyki, ale że pewne dzieła weszła do klasyki właśnie dlatego, że były tak
popularne i często czytane, a przez tą popularność uwidaczniało się, że niosą
one jakieś prawdy ogólne, wspólne dla większości czytelników czy widzów sztuk
teatralnych. Mi trudno było się oderwać od Hamleta.
"Kiedy się prochem cezar światowładny stanie
OdpowiedzUsuńbędziemy mogli zatykać nim dziury w ścianie
Świat przed tą szczyptą ziemi drżał
dziś ona klei mury i od zimowej chroni nas wichury."
Prof. Tarnawski to poezja - nie ma lepszej.
Ja również przeczytałem obie książki i mam odmienne zdanie. Dla mnie późniejsza wersja jest beznadziejna.
Pozdrawiam
Adam