niedziela, 27 grudnia 2015

Cezary Bielakowski, Piotr Nisztor: "Jan Kulczyk. Biografia Niezwykła"

Przez długi czas nie robiłem żadnych notatek z przeczytanych książek, nie tworzyłem też żadnych zapisków na blogu. Początkowo czułem, że zwraca mi to wolność czytania i że już nie jestem więźniem notatnika i długopisu, które towarzyszyły mi zawsze podczas lektury. Nie było też tej wewnętrznej blokady, która nie pozwalała zacząć nowej książki nie uporawszy się wcześniej z podsumowaniem na blogu poprzedniej. Dziś jednak poczułem chęć powrotu do dawnych zwyczajów. Zatem spróbuję ponownie dzielić się wrażeniami z lektur. 


Cezary Bielakowski, Piotr Nisztor Jan Kulczyk. Biografia Niezwykła

Fronda PL
[bez miejsca i daty]



Książka zwróciła moją uwagę w Empiku, kiedy miałem tam chwilę wolnego czasu na przejrzenie książek na wystawach. Jan Kulczyk był od dawna dla mnie osobą, co do której nie można mieć obojętnego stosunku. Zawsze kojarzyłem go jako człowieka, który niczego sam nie stworzył, a który swoje bogactwo osiągnął na zasadzie "taniej kupię, drożej sprzedam". Do tego emblemat Frondy na okładce dawał mi nadzieję na to, że książka będzie krytycznym spojrzeniem na zmarłego niedawno miliardera i w miarę uczciwym z nim rozrachunkiem. Pobieżny rzut oka na kilka stron (a pamiętam dobrze, że trafiłem na stronę 75 i fragment zaczynający się od słów "Fabryka tarpanów w Antoninku lata świetności miała dawno za sobą. Bankrutowała”) dawał nadzieje, że będzie to książka podnosząca także ekonomiczne i społeczne uwarunkowania czasów kariery Jana Kulczyka. Liczyłem więc na biografię z elementami historii gospodarczej. Dodatkowo w oczy rzucało się nazwisko Piotra Nisztora – osoby, która ujawniła aferę podsłuchową. Sama książka była też ładnie wydana, w twardej, grubej okładce, na dobrym papierze. Książkę kupiłem.

Niestety, ta pozycja okazała się dla mnie kompletnym nieporozumieniem. Zamiast rzetelnej biografii przeczytałem luźny zbiór przyczynków do życiorysu wraz z dodatkowymi wątkami dodawanymi na zasadzie raczej chronologicznej, co tworzy zbiór dwudziestu rozdziałów tak różnych jak na przykład krótka lukrowana historia ojca Jana Kulczyka czy wykaz samochodów VW dostarczanych do policji. Zresztą sami autorzy piszą "Rozdziały książki są jak rozrzucone puzzle. Każdy można czytać osobno" (s. 9).  Książka, jak dowiadujemy się, powstała na także na podstawie rozmów autorów z Janem Kulczykiem. Piotr Nisztor i Cezary Bielakowski opisują je tak: "[Wypowiedzi Jana Kulczyka] to przede wszystkim polemika z krytyką i zarzutami, jakie towarzyszyły miliarderowi (...)" (s. 9) i taka jest ta książka. 


Z lektury wyłania się dość niewinny, prostolinijny i w zasadzie sympatyczny obraz miliardera wraz z naiwnymi tłumaczenia większości sytuacji. Wszelkie kontrowersje są wyjaśniane a to działaniem przypadku, a to brakiem alternatyw, a to umiejętnościami biznesmena. Jest to polemika z krytykami Jana Kulczyka. Dostajemy więc powierzchowny obraz człowieka bez większych właściwości, 
czasem tylko zdradzającego bardziej ludzkie cechy jako zapominanie dat. Wiele wątpliwości jest wyjaśnionych w zasadzie w jeden sposób: szczęście. Nawet jeden z rozdziałów z nazwy odwołuje się do tego czynnika: "Volkswageny z odrobiną szczęścia" (a nagłówek stron rozdziału od strony 69 do 79 brzmi "Volkswageny z odrobiną szczęście", co nie daje dowodu na rzetelność korekty). 

Książka jest bowiem pełna błędów edytorskich, jest niespójna pod względem interpunkcji i korekty. Przykładem najjaskrawszym jest strona 41 opisująca aferę Orlenu i związki Kulczyka z firmą, no właśnie - jaką? Padają na tej stronie kolejne 

warianty "Rotche Energy", "Roche Energy" i wreszcie "Grupa Rotch". Wszystko na jednej stronie, a przecież chyba nietrudno sprawdzić, jak prawidłowo zapisuje się Rotch Energy. Podobnie rzucające się błędy rozsiane po całej książce dotyczą
rodziny Porsche, której członków czasem nazywają autorzy "Porche", na przykład na stronie 78. Podobnych błędów jest więcej. 


Książka próbuje też w trochę naiwny sposób kreować spór, wręcz pojedynek Jana Kulczyka, jako dobrego, spokojnego inwestora ze złym, zawziętym na niego ministrem skarbu w rządzie SLD Wiesławem Kaczmarkiem. W rozdziale o prywatyzacji poznańskich browarów możemy przeczytać "Opowiada osoba znająca kulisy tych negocjacji: Kaczmarek był wściekły, k...wami podobno rzucał. Miał świadomość, że Kulczyk «wydmuchał do na perłowo». I nie mógł nic zrobić, bo skarb państwa dostał 75 milionów dolarów, o których w innej sytuacji nie mógł nawet pomarzyć" (s. 94). Ach jak to pysznie Jan się odegrał na Wiesławie!


W biografii z nieznanych przyczyn pojawia się tylko dwa przypisy: na stronach 174 i 216 odnośnie do publikacji gazetowych, mimo że w książce jest zapożyczeń prasowych więcej. Fatalne wrażenie robi w ogóle niespójny format tych dwóch przypisów cytatów, choćby dat publikacji "19 listopada 2004" i "10.07.2003".


Podsumowując, uważam, że książka to zmarnowany czas i pieniądze. Książka okazała się tworzonym pospiesznie bestsellerem (mam takie przeczucie, że fakt wywindowania tej pozycji książkowej na wysokie miejsce list sprzedaży Empik mógł mieć różne powody) na Święta. Podarunkiem pod choinkę, na którym wydawca może zarobić. Ewentualnie rozbrojeniem jakiejś bomby, która zapowiadała krytyczną biografię. Z książki nie zrozumiemy tego, co stało się powodem sukcesu, jakie cechy charakteru zadecydowały o wielkich osiągnięciach biznesowych doktora Jana, nie dowiemy się też nic o Kulczyku – człowieku. Owszem, książka przytoczy nam kilka ciekawych faktów, opisze kilka nazwisk ludzi, którzy byli o orbicie miliardera, usystematyzuje daty, ale do klasyków biografii autorom książki niestety bardzo daleko. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz